Dlaczego do niedawna nienawidziłam Italii i dlaczego to sie zmieniło.

To była moja pierwsza wizyta we Włoszech po ponad dziesięcioletniej nieobecności. Mam z tym krajem tzw. love-hate relationship. Mama nauczyła mnie kochać Włochy, gdzie zabierała mnie na wakacje, gdy byłam dzieckiem (swego czasu mówiłam nawet dość płynnie w tym języku). W naszym domu częściej jadało się włoską, niż polską kuchnię, mieliśmy wielu włoskich przyjaciół a mama co roku spędzała tam wakacje.

I tak do roku 2005 trwała ta nasza polsko-włoska sielanka… Do momentu kiedy wydarzyła się największa tragedia mojego dotychczasowego życia… Właśnie tam , we Włoszech, w wypadku samochodowym straciłam moją mamę…

DSC01053

Od tamtej pory nie mogłam słyszeć, widzieć, smakować niczego z czym kojarzyły mi się Włochy… Celowo unikałam wakacji i urlopów w tym kraju, nie chciałam wspominać. Aż do 2016 roku, gdy koleżanki namówiły mnie na weekendowy city break. Miałyśmy lecieć do Porto, ale zanim się zdecydowałyśmy na termin, bilety bardzo podrożały a nie chciałyśmy przepłacać. Mediolan był natomiast w granicy naszego budżetu, więc wybór padł na Włochy. Początkowo bardzo biłam się z myślami, wręcz wiłam jak ten robal na samą myśl, że mam tam lecieć, po tym wszystkim. Później jednak skarciłam się za to myślenie i pomyślałam, że nastał czas aby stawić czoła mojej traumie. Poleciałyśmy…

Jeszcze dziś pamiętam ten lot. Miałam spocone dłonie, serce waliło mi jak młot i ciężko mi było oddychać… Dodam tylko, że wcześniej nie miałam takich problemów z lataniem. Dopiero po paru latach, jako studentka psychologii zdałam sobie sprawę, że były to objawy Zespołu Stresu Pourazowego, z którym nie miałam pojęcia, że żyję. Nie był to z resztą jedyny taki incydent z napadem lęku.

 

DSC00847

Zazwyczaj unikałam osobistych wynużeń w internecie. Pisałam o podróżach i odwiedzonych miejscach bez zbytniego zagłębiania w życie prywatne. Skąd ta zmiana? Otóż dojrzałam chyba aby stanąć przed swoim strachem i rozliczyć się z przeszłością. Jest to pewien rodzaj mojej osobistej terapii… Pamiętam, że gdy weszłyśmy wtedy do restauracji w Navigli, gdzie jadłyśmy nasz pierwszy włoski posiłek, łzy napłynęły mi do oczu. Słysząc ten znajomy melodyjny język, zapachy i smaki Włoch od razu przypomniały mi mamę. Ona tak bardzo kochała ten kraj…

DSC01041

Od tamtej pory, małymi kroczkami zaczęłam wracać w tamten rejon Europy. I tak się akurat złożyło. że od mojego pamiętnego pobytu w Mediolanie, byliśmy tam co roku. W tym roku nie pojedziemy do Włoch, nie pojedziemy też raczej nigdzie indziej z wiadomego powodu.. Myślami jednak jestem w Lombardii, gdzie zaczął się mój proces zdrowienia… Lombardii, która sama zmaga się dziś z niewidzialnym, zabójczym wrogiem… Dziś wszyscy jesteśmy Włochami…

Dla M…


Leave a comment