Cumbria and Lake District National Park

It was quite a journey from Buckinghamshire (were we live) to go just for a weekend but every mile is worth it. On the first day of our visit the weather was rather misty and it drizzled a bit so we decided to visit some heritage building and castles. The closest one from the place of our stay, Windermere (B&B from £40 prpn), was proudly sounding Wray Castle. It appeared to be a mock-gothic castle sitting on the shores of lake Windermere with turrets, towers and informal grounds. The building belongs to National Trust, so those of you who has a membership, obviously go free. Family ticket is £18 (gift aid £20). Inside, apart from some displays showing (not very long) history of the castle, there were many attractions for the little ones such as dressing up chambers and the Peter Rabbit Adventure. After spending some time inside and at the castle’s grounds we had a nice stroll around a misty and mysterious Windermere Lake.

Next day welcomed us with bright spells of sunshine so straight after a breakfast we decided to go hiking. We started in picturesque town of Keswick and from there we headed for Derwentwater. We took the water bus to get to the other side of the lake where we wanted to start our hike (you can find the timetable here: http://www.keswick-launch.co.uk/timetable_summer.htm ). We got off at the Brandelhow and climbed through beautiful hills to reach the summits of Catbells (the view from there was absolutely breathtaking!) and finished at Hawse End where we took the boat back to the landings.

If you haven’t been at this part of UK before, don’t hesitate. It would be a sin, not to go and see that beautiful National Park.

Jest to długa jazda z naszego miejsca zamieszkania w Buckinghamshire, żeby pojechać tylko na weekend, ale my tak zrobiliśmy i każda mila była tego warta. Gdy dojechaliśmy pogoda nie była zbyt zachęcająca. Było mgliście i dżdżyście, więc zdecydowaliśmy się pozwiedzać jakieś lokalne zamki. Najbliższy naszego miejsca pobytu, Windermere (noclegi od £40 za pokój za noc) byż noszący dumną nazwę, zamek Wray, który okazał się tylko”zamkiem” z nazwy, gdyż była to budowla raczej wspołczesna, stylizowana na styl gotycki, ze swoimi wieżyczkami, umiejscowiony niedaleko brzegów jeziora Windermere. Budynek należy do National Trust, więc dla tych, którzy mają wykupione członkostwo, wstęp oczywiście za darmo, a dla takich jak my, bilet rodzinny £18. W środku, poza wystawa niezbyt długiej historii zamku, sporo atrakcji dla dzieci, takich jak, “komnaty” z przebraniami oraz przygoda ze sławnym króliczkiem Peter Rabbit, którego autorka pochodzila właśnie z tamtych okolic. Po opuszczeniu zamku, zeszliśmy zboczem, pośród wszędzie tam obecnych owiec, do brzegów jeziora, które ze swoją mgló wyglądalo dostojnie i tajemniczo.

Następny dzień przywitał nas słoneczną pogodą, więc zaraz po śniadaniu zdecydowaliśmy sie ruszyć w teren. Zaczęlismy od malowniczego miasteczka Keswick a stamtąd pojechaliśmy na jezioro Derwentwater skąd wodną taksówką przeprawiliśmy się na drugi brzeg (rozkład jazdy na stronie: http://www.keswick-launch.co.uk/timetable_summer.htm ). Naszą wspinaczkę zaczęliśmy przy Brandelhow przez malomnicze wzgórza w stronę szczytów Catbells, skąd rozciągał się jeden z najpiękniejszych widoków jakie kiedykolwiek widziałam. Następnie zeszliśmy w stronę Hawse End, gdzie łodzią dostaliśmy się do przystani.

Jeśli nie mieliście jeszcze okazji być w tamtym rejonie Wielkiej Brytanii, to bardzo polecam. Byłby to istny grzech nie zobaczyć tak pięknego miejsca.